Krótka opowieść o „Sägewerk Klaj”

 

Wczesną wiosną 1940r. przyjechała do Kłaja duża grupa Niemców przywożąc gotowe plany budowy kombinatu tartacznego. Mierniczy niemieccy od razu przystąpili do mierzenia i trasowania terenu na uroczysku Grzybówce, a w tym czasie zjeżdżali do Kłaja junacy Todt (organizacja służby pracy), oddziały Bahnschutz (straż kolei) i Werkschutz (straż przemysłowa) oraz maszyny niwelacyjne i budowlane, a sołtysi okolicznych wsi otrzymali polecenia władz okupacyjnych wystawienia mieszkańcom nakazów pracy przy budowie – machina ruszyła.
W miarę postępów prac budowlanych do stacji Kłaj przychodziły transporty z urządzeniami i wyposażeniem linii produkcyjnych i warsztatów, które były niezwłocznie montowane. Dokonywano także naboru pracowników, a wyznaczeni majstrowie przeprowadzali szkolenia na stanowiskach pracy.
Dyrektorem tartaku został Otto Grünner (następnie Konrad Rattmann), kierownikiem produkcji Alfons Schpielmann, majstrami byli volksdeutsche, a robotnikami Polacy. Odpowiedzialnego za polskich robotników Niemcy wyznaczyli Kazimierza Jawienia. Tartak ochraniali niemieccy strażnicy (Werkschutz) uzbrojeni i wspierani przez psy.
Kombinat tartaczny był (jak i na obecne czasy) niespotykanych rozmiarów i bardzo nowoczesnym przedsiębiorstwem. Miał dwie linie technologiczne; mnóstwo warsztatów, magazynów i innych budynków w tym wartownię i wysoką wieżę obserwacyjną oraz olbrzymie place składowisk i leżakowni. Posiadał sieci elektryczną, telefoniczną, wod.-kan. i parową. Transport wewnętrzny oparty był na linii przedwojennej kolejki wąskotorowej, zewnętrzny stanowiły ciężarówki i ciągniki napędzane gazem drzewnym (holzgas) oraz zaprzęgi konne. W zakładzie pracowało 5 lub 6 potężnych traków typu „Ohmann” od których zaczynała się produkcja. Produkowano m.i. baraki (też do KL Auschwitz i Birkenau), elementy skrzydeł samolotów, stolarkę, skrzynie amunicyjne, kostki holzgasowe itp. oraz stemple do kopalń i okopów, a także papierówkę na papier i proch bezdymny (nitrocelulozę). Największe firmy kooperujące z tartakiem, to „Hobag” i „Delta”.
Wycinana bezlitośnie puszcza znikała w zastraszającym tempie. Gdy nie nadążano z dostarczaniem drewna z puszczy sprowadzano je z ościennych powiatów – apetyt Rzeszy był ogromny! Niemcy na początku prowadzili na zrębach nasadzenia, lecz z czasem tego zaniechali i puszcza odrastała „na żywioł”.
Poczynania okupanta rodziły zrozumiały bunt społeczeństwa i zaczęto sabotować pracę. Do pierwszego udokumentowanego aktu sabotażu doszło przed Wszystkimi Świętymi 1941r. – jeden z palaczy kotłowych spalił elementy baraków dla wojska, które miały iść do Charkowa. Niestety w popiele zostało metalowe kółko zębate do spinania konstrukcji, które zauważył przechodzący volksdeutsch Hartnik i zameldował o tym dyr. Grünnerowi. Aresztowano 5 palaczy: Wojciecha Saka, Wacława Skoupy, Karola Rybkę, Karola Bąka i Stefanka (NN), których po ciężkich przesłuchaniach na gestapo wywieziono 30.I.1942r. do KL Auschwitz i tam zamordowano.
21.V.43r. był dniem bardzo dziwnego splotu wydarzeń? Rano oddział egzekucyjny AK wyrokiem Sądu Podziemnego RP wykonał karę śmierci przez rozstrzelanie na zdrajcy Jakubie Matternie za wydanie żołnierzy III bat. 156pp. Ciało volksdeutscha Niemcy zawieźli do tartaku, by następnego dnia pochować je z „honorami”. Tymczasem nocą nieznany dotychczas oddział partyzancki podpalił główną część tartaku. W pożarze spłonęła większość zasadniczych obiektów produkcyjnych oraz cały zapas drewna i gotowych wyrobów. Spaliły się także nie doczekawszy pogrzebu zwłoki zdrajcy Matterna.
Po pożarze część pracowników wysłano do tartaku w Broczniowie na Ukrainie, niestety nie powrócił stamtąd Kazimierz Ptak.
Kombinat po pożarze nie został już odbudowany,a ocalała część tartaku funkcjonowała dalej do 18.VIII.1944r., kiedy to partyzanci z ODB „Chrobry” rozbili pod Stanisławicami oddział 20 Niemców pilnujących wyrębu. Niemcy stracili w walce 2 ludzi i mieli 2 ciężko rannych, partyzanci bez strat zdobyli dużą ilość broni, amunicji i mundurów. Od tego czasu Niemcy nie opuszczali już tartaku.
Przed wkroczeniem wojsk sowieckich (21.I.1945r.) Niemcy zdemontowali i wywieźli część urządzeń tartacznych, a czego nie zdołali wywieźć zniszczyli i w popłochu opuścili kłajski garnizon.
K. Rattmann uciekł do Wrocławia, gdzie po opanowaniu miasta-twierdzy (Festung Breslau) został aresztowany przez Sowietów. Z aresztu napisał błagalny list do K. Jawienia,by on i inni pracownicy zaświadczyli o jego uczciwości i dobrym ich traktowaniu.
Po wojnie gruzy tartaczne posłużyły ludności do odbudowy zniszczonych domów. Fundamenty i pozostałości obiektów puszcza ukryła pod ściółkowym kożuszkiem, a czas zaciera ślady w pamięci.

Janusz Czerwiński

Literatura:

„Ruch oporu w przemyśle wojennym w okresie okupacji”-P. Matusiak, W-wa 1983r.,
„Powstań Polsko skrusz kajdany”- Zbigniew Siudak, Bochnia 2008r.,
oraz relacje świadków: J. Sokołowskiej, W. Rybki, M. Świętka, R. Wróbla,
zdjęcia z albumu rodzinnego P. Walerii Nowak z Kłaja.

GALERIA ZDJĘĆ

Loading